Natomiast w 2015 roku obraz Paula Gauguina „Kiedy jest ślub?” Nie udało się go sprzedać za 300 milionów dolarów, „Gracze w karty” Cezanne’a pozostają najdroższym obrazem na świecie, jaki kiedykolwiek wystawiono na sprzedaż w ciągu ostatniego półtora wieku. Emir Kataru kupił obraz w 2011 roku do swojej prywatnej kolekcji (za 250 milionów).
W przeciwieństwie do wielu swoich przyjaciół-artystów, którzy wątpili w wartość swoich dzieł, Cezanne okresowo wyraźnie odczuwał, a czasami głośno deklarował, że jest geniuszem i że jego obrazy nie zaczną być rozumiane wkrótce po jego śmierci. Dzikich obrazów Cezanne’a bali się nawet przyjaciele, przyszli artyści impresjoniści, którzy organizowali dla nich rewolucyjne wystawy. Krytycy, nawet bez Cezanne’a, bezkrytycznie pogardzali nimi wszystkimi, ale w przypadku Cezanne’a wydarzenia, które zapoczątkowali, wyglądały na celowo i nadmiernie prowokacyjnie.
Krytycy sztuki odnajdują w tym, składającym się z 5 obrazów, cyklu wiele niepotwierdzonych znaczeń filozoficznych i symbolicznych. Próbowano tu rozważyć alegorię malowniczej bitwy, z której sam Cezanne wychodzi zwycięsko, pojawiały się wariacje na temat kart losu i wyboru, jakiego człowiek dokonuje z danych mu możliwości. Miłośnicy implikacji psychologicznych widzieli w fabule konfrontację Paula z ojcem, która trwała aż do śmierci starca, a kubiści, którzy uznali Cézanne'a za swojego poprzednika, argumentowali, że postacie te nie mają więcej uduchowienia niż martwa natura, że całe malarstwo było niczym więcej niż „cylindrem”, kulą i stożkiem”. Ale Cézanne’a raczej nie będzie tak prosto – gdyby interesowały go wyłącznie kształty, nie wyszedłby z warsztatu i po prostu zamówił kilogram jabłek na tydzień.
Tak naprawdę artysta może mieć na myśli wszystkie te znaczenia lub żadne – o wiele ważniejsze jest potencjalne wyzwanie dla widza: połączenie się z tworzeniem znaczeń, tworzenie i wysiłek, aby zrozumieć.
Z większą pewnością możemy założyć, co szczególnie pociągało Cezanne’a w procesie grania: intensywna konfrontacja i praca umysłowa w całkowitym bezruchu. Właśnie dlatego Paweł kochał góry i jabłka – za ciszę. To właśnie o tych modelach marzył, tracąc panowanie nad sobą, gdy jego zmęczona żona na 20. sesji pozowania nagle się poruszyła i wszystko zepsuła. Śniło mu się, że ludzie są jak jabłka. I wreszcie wyjeżdżając z głośnego, tętniącego życiem Paryża do posiadłości swojego ojca Zsa de Bouffan, odnalazł swoje jabłka. Miejscowi chłopi, ogrodnicy, pokojówki, umieli zachować prawdziwy spokój i skupienie, żyli miarowo i rozważnie, w tym samym rytmie z naturą, ze słońcem.
Pracując nad cyklem ponad pięć lat, Cezanne zaczął od ogromnego dwumetrowego płótna i wielofigurowej kompozycji (1), na drugim obrazie ograniczył liczbę postaci do czterech (2), a w pozostałych pozostawiono tylko to, co najważniejsze – dwóch rywali, butelkę, w którą najprawdopodobniej zagrają, stół i karty. Nic zbędnego i rozpraszającego, nic przejściowego i chwilowego. Tylko wieczne.